Ludowe przysłowia o miesiącach są jak kalendarz zapisany w pamięci pokoleń. Choć dziś traktujemy je z przymrużeniem oka, kiedyś stanowiły cenną wskazówkę w codziennym życiu. Powstawały w czasach, gdy rytm przyrody wyznaczał rytm pracy, a umiejętność przewidywania pogody miała bezpośredni wpływ na plony i dostatek. W tych krótkich zdaniach kryje się uważna obserwacja świata, przekazywana z ust do ust, czasem przez wieki. Ich pochodzenie trudno prześledzić – wiele z nich istniało jeszcze przed spisaniem pierwszych kalendarzy. Niektóre oparte są na rzeczywistych prawidłowościach pogodowych, inne wynikają z dawnych wierzeń, ale wszystkie łączy przekonanie, że natura ma swoje stałe reguły, które człowiek powinien znać i szanować.
Zima w ludowej mądrości oznaczała czas uśpienia, ale też czujności wobec surowej pogody. „Styczeń mrozem trzeszczy” przypomina, że środek zimy to okres największych mrozów, choć mówiono też, że jeśli styczeń był łagodny, zima potrwa dłużej. Luty, mimo że dzień staje się dłuższy, wciąż nie dawał nadziei na rychłą odwilż. „Luty, podkuj buty” to przestroga, by nie dać się zwieść słabszym mrozom – gołoledź i śnieg mogły utrzymać się jeszcze długo. W wielu regionach wierzono, że pogoda w lutym zapowiada nadchodzącą wiosnę, stąd inne przysłowie: „Gdy ciepło w lutym, zimno w marcu”. Był to czas, gdy przyroda zaczynała nieśmiało budzić się do życia, choć zima wciąż mogła wrócić.
Marzec w ludowej tradycji to miesiąc kaprysów. „W marcu jak w garncu” to jedno z najstarszych i najbardziej trafnych przysłów, które do dziś nie straciło na aktualności. Pogoda w marcu zmienia się jak w kotle – raz słońce, raz śnieg, raz deszcz. W świecie, gdzie kalendarz nie był tak sztywny jak dziś, przysłowie to miało wymiar niemal filozoficzny – przypominało, że natura wciąż jest w stanie przejścia, a człowiek musi się do niej dostosować. Kwiecień przynosił podobne zmieszanie, co oddaje powiedzenie „Kwiecień plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata”. To czas pierwszych cieplejszych dni, ale też gwałtownych burz i nocnych przymrozków. W tych miesiącach pogoda decydowała o przyszłych plonach, dlatego ludzie uważnie obserwowali każdą zmianę, wierząc, że przyroda daje im subtelne znaki.
Wiosna, choć długo wyczekiwana, niosła własne niebezpieczeństwa. Maj, miesiąc rozkwitu, bywał zdradliwy. Przysłowie „Zimni ogrodnicy i zimna Zośka” to echo dawnych lęków przed przymrozkami, które mogły zniszczyć młode rośliny. Ludzie od wieków zauważali, że w połowie maja często nadchodzi ostatnie ochłodzenie. Tę obserwację potwierdza współczesna klimatologia, która opisuje to zjawisko jako „wiosenną adwekcję chłodu”. Przysłowia dotyczące lata często odnosiły się do pracy na roli. „Czerwiec daje dni gorące, kosa brzęczy już na łące” przypominało o sianokosach, które musiały odbywać się w odpowiednim czasie, by uchronić plony przed deszczem. Lipiec, uważany za najcieplejszy miesiąc, miał swoje powiedzenie: „Lipiec gotuje, zboże plonuje”, wskazujące na zależność między pogodą a urodzajem.
Jesień w przysłowiach przyjmowała bardziej melancholijny ton, zwiastując powolne wygasanie roku. „Gdy wrzesień, to już jesień” przypominało, że nawet jeśli dni wciąż były ciepłe, chłodne poranki i dłuższe noce zapowiadały nadejście zimy. Październik i listopad w ludowej mądrości wyznaczały granicę między dwoma porami roku. „Październik chodzi po wodzie, listopad po lodzie” oznaczało, że pierwsze przymrozki pojawiały się zwykle dopiero na przełomie tych miesięcy, a październik częściej przynosił deszcz niż śnieg. Grudzień kończył rok w przewidywalny sposób – mrozem i ciemnością. Niektóre przysłowia przypisywały temu miesiącowi moc wróżenia na cały nadchodzący rok. „Grudzień z grzmotami, rok z wiatrami” sugerowało, że burzliwe zjawiska w środku zimy oznaczają niespokojny czas.
Przysłowia o miesiącach powstały w świecie, gdzie rytm przyrody decydował o losach ludzi. Dziś traktujemy je jako ciekawostki, ale wciąż kryją w sobie echa dawnej wiedzy o zmienności natury. Nawet jeśli współczesna meteorologia obala wiele z tych powiedzeń, pozostają one świadectwem ludzkiej potrzeby porządkowania chaosu w cykliczne wzory. W słowach „W marcu jak w garncu” czy „Kwiecień plecień” tkwi coś więcej niż tylko opis pogody – to przypomnienie, że natura nie zawsze podąża za naszymi oczekiwaniami, a człowiek od wieków stara się w niej dostrzec logikę, nawet jeśli ta logika bywa kapryśna.
Obecnie prognozy pogody zawierają nieco mniej folkloru, a więcej pomiarów i przewidywań opartych o badania naukowe. Pomiary są wykonywane przez profesjonalne urządzenia pomiarowe, przykładowo przez precyzyjny i wytrzymały termohigrometr LB-532.